Nowy Witoszyn - Neuwitten
Dwa schrony przy leśnym dukcie
Część punktów oporu w Nowym Witoszynie podobnie jak punkt we wsi Bógpomóż ustawiona jest tak, by móc z nich ostrzeliwać Wisłę. Nowy Witoszyn to przede wszystkim lasy pełne wzgórz i leśnych duktów. Przy jednym z nich stoją sobie dwa „tobruki, które zamykają od południa linię umocnień ciągnącą się wzdłuż Wisły.
Przez Nowy Witoszyn ciągną się dwa rowy przeciwczołgowe, między nimi ustawione są trzy punkty oporu, w których postawiono Ringstandy 58. Poza betonowymi schronami cały okoliczny las poprzecinany jest licznymi okopami, ciągną się kilometrami przez kolejne wzgórza. Mimo upływu dziesięcioleci ciągle ich pozostałości są bardzo dobrze widoczne. Są swoistego rodzaju bliznami na malowniczym krajobrazie, ale nie szpecą go, a wręcz dodają mu uroku.
Dwa „tobruki” z południowego punktu oporu nie zostały ukończone, tzn. nie zostały zasypane. Stoją na wysokim wzniesieniu przy leśnej drodze, obok jest bardzo malownicza polana i łąka. W tym miejscu można rozpocząć pieszą wycieczkę przez umocnienia Nowego Witoszyna. Wycieczka na północ a potem na wschód wzdłuż kolejnych schronów z Łęgu-Witoszyn a następnie powrót pozostałościami rowu przeciwczołgowego do Łęgu to około 7-8 km. Lasów tu dużo, ale nie odchodzi się daleko od siedlisk ludzkich, więc nawet początkujący wędrowiec może śmiało na nią wyruszyć. Bardziej wytrwali mogą nawet ruszyć w kierunku Osieka, ale nie pieszej turystyce strona ta jest poświęcona.
Schrony stoją w zagłębieniach, nie zostały obsypane więc są bardzo dobrze widoczne, choć nieco zakrzaczone. „Tobruki” stoją koło siebie w odległości zaledwie 30 metrów, oba schrony są dość dobrze zachowane, nie naruszył ich zbytnio czas ale i złomiarze do nich się nie dobrali.
Jeśli na wzgórze wejdziemy z leśnego duktu biegnącego obok zobaczymy pierwszy schron, ściemniały beton pokryty jest w części mchem i śladami białych zacieków. Gdy obejdziemy go dookoła możemy zauważyć dwa otwory na ścianie od strony wejścia. Jeden jest po prawej na wysokości wejścia do schronu, drugi jest na znacznie niżej pod otworem strzelniczym. Pierwszy z nich mógł służyć w okresie zimowym jako kanał do wyprowadzenia rurowego komina od tzw. „kozy”, czyli piecyka. Drugi otwór miał za zadanie wytworzyć ciąg, który wypychałby gazy po strzelaniu z środka schronu. W ten sposób strzelec ani ładowniczy nie byliby narażeni na zatrucie dymem powstałym ze spalania prochu. Tak przy okazji zastanawia mnie jak do tego otworu doprowadzane było powietrze, gdyż schron po ukończeniu zostałby zasypany do wysokości otworu strzelniczego na całym obwodzie z wyjątkiem wejścia. Być może ktoś bardziej zorientowany ode mnie wie, w jaki sposób było to rozwiązane?
Jak wspomniałem 30 metrów dalej stoi drugi ze schronów, podobnie jak pierwszy pokryty mchem i zakrzaczony. Budową nie różni się od pierwszego, tu także widać oba kwadratowe otwory. Na szczęście oba schrony stoją na suchym i piaszczystym wzgórzu, więc natura szybko sobie z nimi nie poradzi. Co innego ludzie, którzy także tutaj pozostawiają ślady swojej obecności w postaci przeróżnych śmieci…