O jednym takim co bunkrów szuka...
Gdy w 2014 roku szukałem jakiegoś tematu do projektu fotograficznego nie przypuszczałem, że stanę się pewnego rodzaju „odkrywcą”. Poszukiwałem informacji o starych cmentarzach ewangelickich w okolicy, chciałem je uczynić tematem swoich fotografii, ale przeglądając różne źródła natrafiałem raz po raz na informacje o zupełnie nieznanych mi obiektach - „tobrukach”. Wstyd się przyznać, choć lubię historię, nie miałem pojęcia, że wokół Włocławka można znaleźć jakieś umocnienia z czasów II wojny światowej. Zawsze narzekałem, że ciekawe miejsca są tak daleko, a tu nagle okazało się, że pod samym nosem mam coś ciekawego i praktycznie nieznanego. Gdy zacząłem zgłębiać temat okazało się, że tak naprawdę niewiele o nich wiadomo. Aż w końcu trafiłem na artykuł o „twierdzy Włocławek”… Postanowiłem zbadać sprawę.
Pierwszym, który pokusił się o zbadanie terenu na większą skalę był pasjonat historii Karol Bazela, to on jako pierwszy zebrał informacje na temat grubo ponad 100 schronów i utworzył pierwszą mapę „twierdzy”. Nie chciałem jednak iść na łatwiznę i zacząłem poszukiwać kolejnych tropów. Poza pojedynczymi inicjatywami szkół tylko miłośnicy gier terenowych zainteresowali się schronami, nikt jednak nie podjął się opracowania tematu od początku do końca i nie wykonał badań terenowych. Nie było więc łatwo, szczątkowe informacje, dużo bzdur i legend, żadnego przewodnika czy informatora.
Ruszyłem więc w teren, najpierw na okolice Witoszyna i byłem w szoku. „Tobruki”, ślady okopów i rowów przeciwczołgowych zrobiły na mnie wrażenie. Każdy kolejny schron to nowa zdobycz, poczułem się jak odkrywca i polubiłem to uczucie. Zmotywowało mnie to do bardziej „profesjonalnego” podejścia do sprawy. Zakupiłem odbiornik GPS, poszukałem lektur i nawiązałem kontakt z Karolem, który okazał się być bardzo otwartym na współpracę. Poprosiłem go o pomoc w postaci wskazówek, gdzie szukać kolejnych bunkrów a on razem ze mną ruszył w teren i pokazał mi wszystkie namierzone schrony na północny-wschód od Włocławka. Do lasów w okolicach Witoszyna wracałem jeszcze nie raz, ale zacząłem przyglądać się terenom na południe od Wisły. Okazało się, że przez wiele lat jak ślepiec mijałem „tobruki” w swojej okolicy, Guźlin, Sokołowo, Kazanie, Lubraniec czy Wieniec pełne były tych budowli a ja nigdy na nie zwróciłem uwagi… Wstyd! Tym większą miałem motywację, aby odpracować ten grzech zaniechania. Kolejne wycieczki w teren, dziesiątki kilometrów po lasach i polach pokonanych samochodem i pieszo. Odwiedziłem setki miejsc, z czego większość okazała się strzałem w pudło, ale czasem udawało się odnaleźć pozycje obronne składające się z kilku a nawet kilkunastu schronów.
Tym sposobem korzystając z różnych źródeł odkryłem ponad 350 schronów, a to na pewno nie wszystkie i na pewno jeszcze nie wszystkie. Razem z Karolem odbyliśmy jeszcze kilkanaście wycieczek, w poszukiwania śladów „twierdzy” zaangażowała się nawet moja lepsza połówka Marlena i tak wspólnymi siłami powstała bogata dokumentacja śladów umocnień z końca II wojny światowej.
Na początku miała to być tylko przygoda fotograficzna, coś co zmotywuje mnie do ruszenia z aparatem w teren, a skończyło się tym, że chyba jako pierwszy zinwentaryzowałem tak wiele schronów wokół Włocławka spisując ich pozycje GPS oraz sporządzając fotograficzną dokumentację. Wspólnie z Karolem stworzyliśmy też przewodnik, którego nakład rozszedł się błyskawicznie. O umocnieniach zrobiło się głośno, coraz więcej osób zaczęło się nimi intereosować.
Ta strona powstała po to, by wiedza o śladach „twierdzy” dotarła do jak największej liczby osób, które jak ja kiedyś jak ślepcy mijają te betonowe milczące pomniki historii. Nie robię tego, by gloryfikować geniusz taktyczny i fortyfikacyjny okupanta niemieckiego (a taki da się w planach umocnień dostrzec bez wątpienia), ale po to, by pokazać, że i w naszej okolicy historia odcisnęła swoje piętno. Piętno okupione potem i krwią ludzi pracujących przy budowie tych umocnień. Gdyby losy wojny potoczyły się trochę inaczej, gdyby Niemcy byli w stanie bronić się we Włocławku przed Armią Czerwoną i Wojskiem Polskim wyzwolenie naszych okolic kosztowałoby wiele ofiar i wiele przelanej krwi. Cieszyć się trzeba, że hitlerowcy nie mieli szansy wykorzystać opisywanych przeze mnie schronów i umocnień, pamiętać trzeba o tych, którzy przy ich budowie pracowali i poznać trzeba tę historię.
W końcu powstał pomysł, by wydać przewodnik po umocnieniach. Po wielu perypetiach, dzięki namowom i wsparciu kilku firm i samorządów udało się wydać książkę pt. "Niemieckie fortyfikacje polowe 1944. Włocławek, Kujawy Wschodnie i Ziemia Dobrzyńska - przewodnik". Razem z Karolem zawarliśmy w nim nie tylko szczegółowe mapy, zdjęcia i koordynaty GPS odnalezionych schronów, ale również omówienie budowanych umocnień. Nie zabrakło również kilku słów o wojennej historii naszego Regionu.
Dziękuję za wsparcie i pomoc w projekcie Marlenie i Karolowi oraz wszystkim tym osobom, które spotkane w trakcie poszukiwań udzieliły pomocy, podpowiedziały gdzie szukać kolejnych „bunkrów”. Dziękuję też tym, którzy na wieść o moich poszukiwaniach stukali się w czoło i pytali po co to robię, kto mi za to płaci i jaki w tym sens. Nikt mi nie kazał, nikt za to nie płaci a i tak wiem, że realizując ten projekt zyskałem więcej, niż oczekiwałem. Mam nadzieję, że zyskają także inni, którzy dzięki naszej pracy poznają zapomnianą historię swojej okolicy.
Jeśli jednak myślicie, że na wydaniu przewodnika skończy się moja przygoda z fortyfikacjami to jesteście w błędzie. Wciąż w wolnych chwilach poszukuję dokumentów w archiwach niemieckich i rosyjskich, rozmawiam z kolejnymi świadkami, zbieram relacje o nowych miejscach do sprawdzenia, oprowadzam po schronach uczniów szkół, kręcę filmy na YT. Planuję jeszcze nie jedną niespodziankę, o ile czas i budżet pozwolą.