Twierdza Włocławek obecnie
Do dzisiaj niewiele zostało z pierwotnego kształtu umocnień Włocławka i okolic, co więcej trudno jest nawet odtworzyć przebieg większości z nich. A to, co pozostało z roku na rok niszczeje coraz bardziej, stal i beton nie są wieczne, czas i ludzie działają na ich niekorzyść.
Niestety z wyjątkiem schronów na Piekielnej Górze nikt nic nie zrobił dla ocalenia śladów „twierdzy Włocławek”. Poza kilkoma pasjonatami nikt nawet nie zainteresował się rozsianymi po okolicy betonowymi schronami. Lokalne władze niestety do tego tematu podchodzą wybiórczo lub wcale. Zazwyczaj nie mają pojęcia o tym, jakie skarby mają na swoim terenie, inni natomiast boją się posądzenia o „nazistowskie sympatie”, bo to Niemcy schrony te budowali. Prawda jest taka, że te umocnienia powstały kosztem krwi i potu naszych rodaków zmuszonych do niewolniczej pracy, warto więc poświęcić im należytą uwagę.
Tyle zostało z okopów, ale i tak da się dostrzec ich przebieg na większości terenów leśnych
Śladami „twierdzy Włocławek” są pozostałości rowów przeciwczołgowych, okopów, schronów ziemnych a przede wszystkim betonowe schrony Ringstand 58c. Ślady umocnień ziemnych i drewnianych są bardzo trudne do odnalezienia, jedynie w lasach można jeszcze zauważyć zachowane linie transzei i rowów. Tylko w kilku miejscach zachowały się ślady schronów ziemnych i pozycji strzeleckich w postaci ziemnych zagłębień. Tylko raz udało mi się natrafić na pozostałości charakterystycznej blachy falistej użytej prawdopodobnie do wzmocnienia stropu schronu ziemnego.
Trwałymi śladami „twierdzy” są tobruki, niewielkie betonowe schrony bojowe rozsiane po lasach i polach okolic Włocławka. Niestety i te pomniki znikają z naszego krajobrazu. W lasach wiele tobruków jest pochłanianych przez przyrodę, obrastają mchem, z otworów strzelniczych wyrastają drzewa lub krzewy a woda i mróz robią swoje. Beton kruszeje i pomału się rozpada. Takie schrony są niezwykle trudne do odnalezienia, zwłaszcza, że bardzo często znajdują się na trudno dostępnych wzgórzach. Ale właśnie te schrony są najbardziej cenne historycznie, bywa, że nie są zanieczyszczone, posiadają jeszcze ślady skromnego wyposażenia a nawet pozostałości szalunków. Wiele z tych schronów nie zostało nawet do końca zakopanych, co oznacza, że pozycje bojowe nie zostały w tych miejscach ukończone. Te ukryte w leśnej gęstwinie schrony przetrwały dzięki temu, że zostały zapomniane. O wiele gorszy los spotyka te, rozsiane po polach i w dawnych żwirowniach.
Większość ocalałych schronów znajduje się na polach uprawnych, dla rolników są przeszkodami i utrudnieniem. Tak też są traktowane – zasypywane kamieniami, butelkami i innymi śmieciami, kaleczone przy uprawie ziemi niszczeją powoli. Te schrony także są bardzo często pozbawione wszelkich metalowych części, na które połaszczyli się złomiarze.
Taki los spotkał wiele "tobruków" w miejscach, gdzie po wojnie były żwirownie.
Schrony ze względów taktycznych i praktycznych stawiane były na piaszczystych wzgórzach, które po wojnie stały się miejscami wydobycia piasku i żwiru. Po dawnych wzgórzach nie ma śladu a w dziurach, które po nich zostały leżą wydłubane tobruki, poprzewracane i ograbione z metalu niszczeją najszybciej. Tych schronów jest naprawdę dużo a co gorsze trudno nawet przypuszczać gdzie była ich właściwa pozycja.
Większość schronów ma w sobie właśnie takie "pamiątki" ludzkiej głupoty i bezmyślności...
Ciężki los mają także schrony w pobliżu ludzkich siedlisk, zwłaszcza jeśli są gdzieś na uboczu. Oczywiście okradzione z metalu (czasem nawet skute w części dla kilku kilogramów drutu zbrojeniowego) a do tego zaśmiecone czym się da... Tu i ówdzie w schronach swoje kryjówki zrobiły sobie okoliczne dzieciaki, w innych rolnicy zrobili sobie schowki a nawet piwniczkę budując nad schronem szopę. Sporo schronów zostało zakopanych – kilka udało mi się sfotografować tuż przed zasypaniem, dzięki temu znana jest ich pozycja. Miejsc pozostałych można się jedynie domyślać. Kilka schronów po wojnie zostało wysadzonych, ale okazało się, że są to wyjątkowo twarde konstrukcje, do zniszczenia których potrzeba sporo ładunków wybuchowych, więc tej metody ich usuwania szybko zaniechano.
„Twierdza Włocławek” powoli znika, nie widzę także jakiejkolwiek szansy, że ocaleniem jej zajmą się samorządy – wymagałoby to ogromnych nakładów, zgody setek rolników, leśników i właścicieli gruntów a potencjał turystyczny nie jest wielki. Małe schrony mogą zainteresować jedynie pasjonatów, którzy dzięki nim potrafią w terenie odtworzyć zamysł budowniczych i wyobrazić sobie scenariusze walk w tych miejscach...