Krojczyn - Kreutzen
Schron ukryty na działce - niezwykłe spotkanie
Wizyta w tym miejscu na pewno zostanie na długo w pamięci. Wcale nie z powodu niemal zasypanego „tobruka”, bo niczym się nie wyróżniał. Wyjątkowy był człowiek, którego tam spotkaliśmy.
Dzięki Karolowi miałem okazję poznać człowieka, który nie jedną historię mógłby opowiedzieć. W niepozornym domku skrytym za starym sadem mieszka jeszcze starszy człowiek, który pamięta doskonale czasy wojny.
Ów staruszek nie tylko pokazał nam, gdzie na jego działce znajduje się „tobruk”, ale także wskazał miejsce, w którym był schron ziemny i okopy. Ten Pan wiedział co mówi, bo jak twierdził własnoręcznie zakopywał je po powrocie z robót przymusowych w III Rzeszy. Zadziwiła mnie pamięć staruszka, który mimo upływu dziesięcioleci bezbłędnie używał niemieckich określeń na schrony i rowy przeciwczołgowe. Mówił, że takie same umocnienia jak zastał po powrocie do Krojczyna kopał na robotach przymusowych dalej na zachód. Takich ludzi zawsze słucha się z zainteresowaniem, opowiedzą więcej niż stare mapy, dokumenty czy książki. Choć czasem w tych opowieściach więcej jest mitów, urojeń czy legend niż faktów, to mają jedną zasadniczą przewagę nad suchym przekazem historycznym – niosą z sobą emocje.
Fakty mogą się mieszać, daty uciekać, miejsca mylić, ale gdy ktoś opowiada ci ze łzami w oczach, jak gonili go do pracy, jak wędrował pieszo setki kilometrów wracając do domu, jak mówi, że żywił się tym, co znalazł, że widział śmierć na każdym swoim kroku a ocalał z rodziny jako jeden z niewielu to wiesz, że emocje są prawdziwe. Tych emocji nie przekażą Ci książki ani zdjęcia, mogą to zrobić tylko ci ludzie, którzy to naprawdę przeżyli…